Dwujęzyczność – temat rzeka, na który wpadłam przypadkiem, jeszcze będąc w ciąży. Pierwszy raz usłyszałam o niej u Oli i Ani z kanału Mamy Lamy, dokładnie w tym filmie: Dlaczego mówię do swojego dziecka po angielsku? Dziewczyny mówią do swoich dzieci po angielsku, praktycznie od urodzenia. Ta idea spodobała mi się tak bardzo, że postanowiliśmy z mężem wprowadzić ją u nas. Najbliżej jest nam do modelu One Person One Language – ja mówię do Anastazji praktycznie wyłącznie po angielsku, mąż głównie po polsku, ale czasem w konwersacjach ze mną po angielsku, zwraca się też w takim języku do Anastazji.
Dwujęzyczność zamierzona – mówimy o niej w sytuacji, gdy dziecko znajduje się w środowisku, które z natury jest jednojęzyczne, ale rodzice w zamierzony i celowy sposób wprowadzają do jego otoczenia drugi język.
Dlaczego zdecydowaliśmy się na dwujęzyczność?
Po pierwsze – ja uczyłam się angielskiego od kiedy pamiętam. Skończyłam też studia językowe, dokładnie filologię rosyjsko-angielską. Wielokrotnie przekonałam się o mocy, jaką daje znajomość drugiego czy trzeciego języka. Zresztą, we współczesnym świecie, do argumentów przemawiających za nauką obcego języka chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Znajomość anielskiego na dobrym poziomie to praktycznie standard – nie jest na przykład bardzo dobrą kartą przetargową w ubieganiu się o pracę. Chciałabym więc ułatwić mojemu dziecku wejście w ten wielojęzykowy świat, w którym obecnie żyjemy.
Po drugie – mój mąż zawsze chciał podszkolić się w angielskim. Od wielu lat piszemy ze sobą po angielsku, w domu staraliśmy się od czasu do czasu „przełączać” na angielski, bo obydwoje czuliśmy braki w tym zakresie. Mówienie po angielsku do dziecka było więc kolejnym motywatorem też dla naszego rozwoju.
Po trzecie – dziecko od narodzin do około 3 roku życia ma fazę wrażliwą na naukę języka. O fazach wrażliwych pisałam ostatnio we wpisie Fazy wrażliwe – 7 pomysłów na wspieranie rozwoju niemowlaka . Jest to więc idealny okres na przyswojenie nie tylko rodzimego języka, ale też każdego innego, z którym dziecko będzie miało styczność.
Po czwarte – zasoby. W dalszym ciągu dostęp do informacji w języku angielskim przekracza o wielokroć zasoby dostępne w języku polskim. Serwisy informacyjne, świetne podcasty, strony internetowe, kanały na YouTubie – w języku angielskim świetnych źródeł wiedzy jest bez liku. W języku polskim ciężej jest znaleźć tak wartościowe treści na każdy temat. Oczywiście, tych świetnych jakościowo materiałów jest coraz więcej, ale wielokrotnie, szukając interesujących mnie informacji, sięgam po te zagraniczne. Uwielbiam oglądać filmy z oryginalną ścieżką dźwiękową, słuchać bez problemu fenomenalnych czasem podcastów, czytać książki w oryginale. I chcę tę radość korzystania z tego bez ograniczeń przekazać dziecku.
Po piąte – rozwój kreatywności i inteligencji. Edukując się w zakresie dwujęzyczności u dzieci wielokrotnie natknęłam się na informację, iż umysł dziecka dwujęzycznego jest bardziej kreatywny i ma większe zdolności analityczne. Dziecko jest bowiem bardziej wyczulone na różnice między językami, potrafi je dostrzec, odseparować i odpowiednio umiejscowić w języku.
Nasze wątpliwości.
Nie wszystko jest takie klarowne i proste – wątpliwości też się pojawiają.
- Chyba największe jakie mamy, to czy i kiedy Anastazja będzie w stanie świadomie odróżniać i korzystać z obu języków? Czy będzie wiedziała, że z Dziadkami rozmawia się po polsku, a z Rodzicami może rozmawiać w obu językach?
- Moja obawa wiąże się też z samym środowiskiem dwujęzycznym – nie ukrywajmy, to środowisko, które tworzymy dla Anastazji jest sztuczne, nienaturalne. Zastanawiamy się, jak wpłynie na jej samopoczucie w przyszłości – czy nie będzie zdezorientowana, że inne dzieci na placu zabaw mówią po polsku i nie rozumieją, gdy odzywa się po angielsku? Czy nie będzie czuła się przez to odrzucona?
Chciałabym więc stworzyć dla Anastazji bardziej naturalne środowisko – odnaleźć rodziny w Poznaniu, które wychowują dzieci dwujęzycznie, aby obcować z tym językim nie tylko w domu. Wiem, że są kolonie dwujęzyczne, przedszkola, ale na to Nastka jest na razie za mała. A moim zdaniem trzeba działać na tym polu od samego początku.
Jesteś z Poznania? Wychowujesz dziecko dwujęzycznie, po polsku i angielsku? Napisz koniecznie! Spotkajmy się na kawie czy na placu zabaw i stwórzmy naszym dzieciom lepsze warunki do naturalnego rozwoju dwujęzycznego! 🙂
- Dwujęzyczność a Montessori – już teraz zastanawiam się, jak będę wprowadzać u Anastazji pomoce rozwojowe, nowe słownictwo, alfabet. Czy tylko po angielsku, czy w dwóch językach. Jak w dwóch, to w jakiej kolejności, jak to łączyć. Wiele pytań stoi przed nami, ale mamy jeszcze trochę czasu, aby znaleźć odpowiedzi 🙂
- Ostatnia kwestia – czy dobrze to robimy? To już mniejsze zmartwienie, bo zgłębianie tematu pomogło mi częściowo pozbyć się tych wątpliwości. Ale wiem jak często brakuje mi słów, szczególnie tych z życia codziennego. Język angielski wciąż mnie ogranicza, wymaga ode mnie wiele skupienia, uwagi, abym mówiła poprawnie, używała różnorodnych słów. Wciąż sięgam do słownika, by sprawdzić jak jest „klamka”, „doniczka” czy „zawiązać wstążeczkę”. Jest to więc czasem męczące psychicznie po prostu – Twój umysł wciąż pracuje… Czasem potrzebuję więc takiego resetu, by nic nie mówić po angielsku, nie myśleć. Idealne są do tego drzemki Anastazji 🙂
Co myślicie o takim wychowaniu dziecka? Widzicie w nim jeszcze inne zalety lub problemy? Dajcie znać! A w następnym wpisie napiszę trochę więcej o tym jak wygląda u nas dwujęzyczność na codzień 🙂