karmienie piersią

Karmię piersią i zachęcam do tego, bo….

to największy dar, jaki kobieta może dać swojemu dziecku. Wierzę w to, z całego serca i jeśli nie ma przeciwskazań medycznych lub (mimo starań kobiety) tego mleka nie ma tyle, ile dziecko potrzebuje, rezygnacja z tego daru, to z pewnością wielka strata dla dziecka. Ale też dla mamy, bo karmienie piersią to intymna przygoda matki z dzieckiem. Przygoda, której nikt oprócz Was przeżyć nie może. I to dodaje jej tej niepowtarzalności, wyjątkowości. Wiem, że wiele mam wciąż ma obawy przed karmieniem – powodów ku temu jest dziesiątki – brak wiedzy, brak wsparcia, brak cierpliwości, brak chęci… Jednak mając za sobą 9 miesięcy cudownej mlecznej drogi, nie byłabym sobą, gdybym do karmienia piersią nie zachęcała.

Na początek kilka faktów, zaleceń, rekomendacji. Zbytnio rozwodzić się nie będę, bo wszystko co o karmieniu piersią chcecie wiedzieć znajdziecie u Hafiji. Blog Hafiji to takie źródło wiedzy, z którego korzystałam zarówno jeszcze będąc w ciąży, by odpowiednio przygotować się do karmienia piersią, jak i po urodzeniu – żeby sprawdzić wskaźniki skutecznego karmienia czy upewnić się, że wcale nie potrzebuję laktatora. To tam szukałam też potwierdzenia, w tym, że wołanie dziecka o jedzenie co godzinę nie oznacza, że moje mleko jest zbyt mało kaloryczne.


Karmienie piersią – zalecenia

Wracając do zaleceń: na całym świecie rekomenduje się wyłączne karmienie piersią do 6 miesiąca życia dziecka. Do 1 roku życia mleko matki powinno być podstawą diety dziecka (rozszerzanie diety ma na celu m.in. zapoznanie malucha z nowymi smakami, przygotowanie układu trawiennego do przyjmowania posiłków stałych, dalszy rozwój narządów mowy, nabycie umiejętności przełykania. Dziecko nie ma się najeść wprowadzanymi posiłkami, ma się jedynie z nimi zapoznać).

Zalecenia zaleceniami, ale kryją się za nimi niesamowicie istotne kwestie, z których najważniejsze to te zdrowotne. Wiele się o tym mówi, ale w tym temacie zachęcania nigdy za wiele, więc oto moja subiektywna lista powodów, dla których warto chociaż spróbować wejść na mleczną drogę.


karmienie piersią

Karmię piersią i zachęcam do tego, bo….

Dbam o zdrowie swojego dziecka

  • Karmienie piersią wspiera budowanie odporności u niemowląt. Ze swojego doświadczenia dopiszę, że w ciągu 9 miesięcy Anastazja miała przez katar przez tydzień, to wszystko. Nie miała gorączki (przy ząbkowaniu też), żadnych reakcji alergicznych czy większych problemów z brzuszkiem.
  • Żadna mieszanka nie zapewni maluchowi tak idealnego i kompletnego zastrzyku wartości odżywczych, witamin, minerałów i przeciwciał, jak mleko matki.
  • Karmienie piersią zmniejsza ryzyko zachorowania m.in. na cukrzycę typu I i II
  • Mleko kobiece wspiera rozwój układu nerwowego malucha.
  • Karmienie piersią zmniejsza ryzyko SIDS – nagłej śmierci łóżeczkowej.

Dbam o swoje zdrowie

  • Wiecie, że macica kobiety, która po porodzie nie karmiła piersią w praktyce nigdy nie wróci do swojego pierwotnego kształtu? Zawsze pozostaje trochę powiększona. Karmienie piersią przyspiesza obkurczanie się macicy po porodzie. I mimo, że może być to nieprzyjemne, pozwala to na szybsze dojście do siebie i oczyszczenie organizmu po ciąży.
  • Karmienie piersią zwiększa zapotrzebowanie kaloryczne kobiety o około 500 kcal. A co za tym idzie – kobieta może i powinna jeść więcej, aby wykarmić swoje dziecko, nie zaniedbując przy tym swojego odżywiania. Co więcej, wiem że to nie reguła, ale często tak jest – karmiąc piersią łatwiej jest wrócić do formy sprzed ciąży. Ja wróciłam do swojej wagi z gimnazjum, nie ograniczając się zupełnie z jedzeniem!
  • Karmienie piersią zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi i raka jajnika. O tym, jak niebezpieczny jest ten drugi dowiedziałam się niestety niedawno. Profilaktyka antynowotworowa w formie karmienia piersią jest więc teraz dla mnie jednym z najważniejszych argumentów dlaczego kobiety nie powinny z tego rezygnować. I będę o tym pisać pewnie jeszcze nie raz. Badajmy się kobiety, bo dla niektórych osób jesteśmy całym światem.

Dlaczego karmienie piersią zmniejsza ryzyko zachorowania na raka jajnika? Kobiety karmiące mają mniej cykli owulacyjnych. A każda owulacja to ryzyko, że zdrowe komórki przekształcą się w komórki nowotworowe. Kobiety, które nigdy nie karmiły piersią mają o 30% wyższe ryzyko zachorowania na nowotwór jajnika. Karmienie piersią przez 20 miesięcy zmniejsza ryzyko zachowania na raka jajnika już o 50%!

Rocznie ponad 2500 kobiet w Polsce umiera na raka jajnika (dane z Krajowego Rejestru Nowotworowego)


Uwielbiam te intymne chwile bliskości

  • Niezaprzeczalnie – karmienie piersią daje nam najbardziej intymne chwile z dzieckiem, jakie moglibyśmy sobie wymarzyć. Te głębokie spojrzenia w oczy, cichy ciepły oddech, małe rączki dotykające mojej skóry… to są chwile ja i dziecko. Chwile, które budują relację na całe życie.

Daje mi to siłę i poczucie dumy

  • Świadomość, że to moje mleko posiliło i wyżywiło moje dziecko wypełnia mnie ogromnym poczuciem dumy i podnosi samoocenę. Wiem, że dla tego małego stworzenia jestem całym światem.
  • Wiem, że daję dziecku to, co najlepsze mogę dać przez pierwsze miesiące jego życia.

Karmienie piersią jest cudownie WYGODNE!

  • Tak, nie wyobrażam sobie myć i wyparzać butelek, odliczać proporcji mieszanki czy sprawdzać temperatury mleka. Nie wspominając o robieniu tego nocą. Moje mleko jest zawsze gotowe, zawsze ma odpowiednią temperaturę, nie jest zepsute i nie ma bakterii.
  • Nic nie kosztuje.
  • Jest ekologiczne – wszyscy teraz naokoło mówią o byciu ekologicznym. Mleko w proszku jest pakowane w plastik. Podawane też jest najcześciej w plastikowych butelkach. Mleko kobiece nie potrzebuje opakowań (chyba, że jesteś mamą kpi – wtedy oczywiście też musisz mieć butelki. W taki wypadku chyba bym poszła w szklane – nie tylko ze względu na ekologię, ale przede wszystkim zdrowie maluszka.)
  • Mogę karmić na leżąco, czując ciepło maluszka i odpoczywając jednocześnie. Jest to dla mnie najwygodniejsza pozycja – w nocy pozwala na wyspanie się, a w dzień na relaks.
  • Wychodząc z domu nie muszę ze sobą zabierać nic do jedzenia. Nawet w upalne dni dziecko karmione piersią nie musi być dopajane wodą, a jedynie częściej przystawiane do piersi.
  • Mogę karmić kiedy chcę i gdzie chcę.

To najważniejsze rzeczy, które przychodzą mi do głowy. Znalazłoby się drugie tyle, ale te moim zdaniem i tak są najbardziej istotne.

Czy karmienie piersią jest łatwe?

A teraz muszę się do czegoś przyznać, bo to wszystko pięknie brzmi… a wiem, że nie zawsze tak jest. Że wiele kobiet zmaga się z problemami przy karmieniu piersią. A mimo to walczą o każdą kroplę, nierzadko niesamowicie się przy tym poświęcając. Mam ogromny szacunek do tych kobiet i szczerze je podziwiam. Czy też bym dała radę tak się poświęcać? Na pewno bym próbowała, ale czytając niektóre historie, zastanawiam się skąd te matki biorą tyle sił.

Moja mleczna droga na szczęście była dla mnie bardzo łaskawa. Oprócz bólu sutków na początku karmienia, który był bardzo niekomfortowy nie miałam żadnych problemów. No, oprócz tego, że Nastka źle tolerowała laktozę i musiałam wykluczyć nabiał z diety, bo inaczej silnie ulewała po każdym karmieniu.


Przygotowanie do karmienia piersią

Ale nie musiałam odciągać mleka. Nie musiałam stosować żadnych metod pompowania. Nie miałam żadnych zapaleń, zastojów, a nawał minął szybko i bez większego bólu. Mleko leciało strumieniami. Karmienie od początku było więc dla mnie niesamowicie wygodne, intuicyjne i bezproblemowe. Do tego stopnia, że przez 6 miesięcy oddawałam mleko do poznańskiego banku mleka. Szczęście? Pewnie trochę tak, ale bez wcześniejszego przygotowania merytorycznego, przebrnięcia przez dziesiątki artykułów, ułożenia sobie wszystkiego w głowie i pozytywnego nastawienia, na pewno byłabym bardziej zestresowana karmieniem. Czułabym się zagubiona, nie wiedziałabym co robić… A od tego już krótka droga do zwątpienia w siły natury i wiarę w to, że matka i dziecko potrafią wejść w piękną mleczną harmonię.

Nie mówię, że przeczytanie książek uchroni nas przed problemami, jakie mogą pojawić się podczas karmienia piersią. Ale na pewno pomogą nam się do nich przygotować, uświadomić sobie ich istnienie czy zapobiec przedwczesnemu podaniu mieszanki z braku wiedzy („bo dziecko się nie najada”). Jeśli w coś warto zainwestować czas w trakcie ciąży, to na pewno w edukację w tym zakresie. Lub w dobrego doradcę laktacyjnego już po pojawieniu się malucha na świecie.


Ostatnia uwaga na koniec – to że ta lista tak wygląda, nie znaczy, że jak będę się stołować w Macu, to będę zdrowa i waga dalej będzie spadać. Nie znaczy, że moje dziecko zawsze będą omijać choroby. Nie znaczy też, że Nastka będzie drugą Marią Skłodowską-Curie. Ale jeśli jest choć cień szansy na poprawę życia mojego małego cudu natury, to pomimo kilku minusów i pewnych trudności, idę w to!

Źródła: